Spory "czystych matematyków" z tymi "stosującymi" przypominają mi dykusje o wyższości Świat Bożego Narodzenia nad Wielkanocą. Jednakże pojęcie "Zastosowań" matematyki istnieje - niejednokrotnie na sesjach KNM pojawiały się: fizyka, ekonomia, informatyka. Tym razem postanowiliśmy pozwolić uczestnikom rozwinąć skrzydła i nazwać sesję po prostu "Zastosowania Matematyki". Istniały obawy, iż można temat zrozumieć na różne sposoby, ale jak się okazało, referujący nie odbiegli zbytnio od trzech wymienionych wcześniej pól, na których zwykło się stosować matematykę. Oto tematy wygłoszonych referatów:
- Analiza R/S dla polskiego rynku kapitałowego (Ireneusz Kmin)
- Modele typu ARCH (Łukasz Szpruch)
- Model Markovitza dla portfela ubezpieczeń˝ (Monika Wiśniewska)
- Jedno- i dwuokresowy model ubezpieczenia z reasekuracją (Mariusz Górajski)
- Przestrzenie Hilberta i mechanika kwantowa (Pola Siwek)
- Teoria informacji i kodowanie (Piotr Krakowiak)
- O relacjach - inaczej (Adam Kolany)
- "Stochastic Control, czyli jak wybrać optymalnego partnera" (Rafał Kucharski)
- Metoda transformat całkowych rozwiązywania równań różniczkowych związanych z problemami fizyki i techniki (Tomasz Kochanek)
- Teoria gier w ekonomii, filozofii i polityce (Wirginia Wyrobek)
- Metoda Simpleks (Renata Kawa)
- Ułamkowy ruch Browna w ubezpieczeniach (Michał Seweryn)
W kwestiach pozanaukowych sesja niestety pozostanie w naszej pamięci jako jedna z mniej udanych - była to trzecia sesja w Ustroniu i chyba ostatnia. Zostaliśmy niemile zaskoczeni - brakiem wody. Sam brak może nie byłby tak dokuczliwy, gdyby nie dość dziwne zachowanie gospodarzy schroniska w tej sytuacji.
Z drugiej strony mieliśmy rewelacyjną pogodę: dość pokaźną grupą wybraliśmy się na Czantorię, a zgodnie z wolą grupy wracaliśmy "nieco na przełaj", co wszystkim dostarczyło niezapomnianych wrażeń.
Pojawił się również bardzo realny problem, dotyczący zastosowań matematyki, postawiony przez Piotrka. Myślę, że zainteresuje brać studencką, więc pozwolę go sobie przytoczyć:
Troje kolegów postanowiło ugasić pragnie w miejskim parku. Znaleźli się tam z butelką 0,5l wódki (oczywiście, bezalkoholowej ;) ) i butelką 1,0l soku. Niestety, nie mieli ze sobą żadnego kubeczka, ani dodatkowego pojemnika, który posłużyłby im do sporządzenia drinków. Jeden z kolegów postanowił zaoferować rozwiązanie problemu: będzie upijał sok, a następnie dopełniał powstały ubytek wódką; będzie powtarzał te czynności (oczywiście od drugiego kroku będzie upijał sok z domieszką wódki) do czasu, gdy przeleje całość wódki do butelki z sokiem. Będzie upijał z butelki z sokiem nie więcej niż pozostało wódki (aby po cyklu butelka z drinkiem była pełna) i zawsze dopełniał butelkę wódką do pełna. Po zakończeniu tej operacji, drink zostanie wypity przez dwóch pozostałych kolegów (gdyż pierwszy z nich wypił już 0,5l z całości 1,5l dostępnych napojów). Powstaje oczywiste dla wszystkich pytanie: czy może upijać i dolewać tak, by wypić co najmniej 1/3 ilości wódki (czyli aby to "poświęcenie" mu się opłacało? Jaką powinien stosować strategię, aby wypić jak najwięcej wódki - jaka jest strategia optymalna?
Cząstkowe odpowiedzi uzyskaliśmy, ale czekamy na wasze propozycje rozwiązania tego problemu.
Wszelkie podobieństwo do sytuacji zaistniałych w rzeczywistości jest czysto przypadkowe.
ostatnia aktualizacja: 13.01.2011